sobota, 4 stycznia 2014

11.

Obudziłam się rano. Pogoda widocznie sprzyjała mojemu wyjazdowi. Niebo było błękitne, bez chmurki, słońce świeciło. Pogoda idealna. Spojrzałam na telefon. 0 sms od Horana. No cóż. Może śpi. Zabrałam z walizki sukienkę w kwiatki i koturny. Udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda była idealna, delikatnie obmywała moje ciało. Nałożyłam na włosy szampon i umyłam je. Następnie umyłam całe ciało. Wyszłam spod prysznica i już chciałam się ubierać kiedy przypomniałam sobie że idziemy do skate.
-Fuck.. W sukience się tam nie pokaże.- zaklnęłam patrząc się w swoje odbicie w lustrze.
- Co się stało?- odezwała się zza drzwi Stell.
- Nic tylko chciałam iść w sukience do skate. - powiedziałam a przyjaciółka się zaśmiała.
- Geniuszu. Czekaj. Podam Ci spodenki i koszulkę z walizki.
- Ok dzięki. - powiedziałam.
Wzięłam spod drzwi łazienki krótkie spodenki jeansowe i białą luźną bluzkę z napisem "Irish Baby". Zaśmiałam się pod nosem czytając to. Ubrałam się i zabrałam się za makijaż. Pomalowałam rzęsy tuszem a na powiekach zrobiłam cieńką linię eyelinerem, usta posmarowałam pomadką i użyłam perfumu. Byłam gotowa do wyjścia.  Stanęłam na środku pokoju
- Ii jak?- zapytałam
-Git. Ale chyba bez butów nie pójdziesz?- Stella się zaśmiała.
- Noo nie. Ubiorę te grafitowe trampki. - pokazałam jej buty i chciałam już je wkładać na nogi kiedy zauważyłam jakiś papierek w środku jednego z trampek. Była to malutka karteczka. Rozwinęłam ją zastanawiając się co jest w środku. Widok, który zobaczyłam zaskoczył mnie, ale pozytywnie. Było to moje zdjęcie i Horana, które zrobił Greg jednego wieczoru jak leżałam z Niallem na tarasie, uśmiechnięci. Niall bawił się moimi włosami, mając moją głowę na jednym swoim ramieniu, a ja czytałam książkę, mając nogi splecione z jego. Pod zdjęciem był jeszcze napis : "Z dziewczyną, którą kocham bardzo mocno. Kocham Cię Alex. <3"
Uśmiechnęłam się. Tak jak obiecał, pokazuje mi jak bardzo mnie kocha. Nie poddaje się. Walczy o moją miłość. I chyba mu się to udaje. Bardzo, bardzo powoli ale udaje.
-Alex idziemy?- Stella jak zwykle przeszkodziła w moich przemyśleniach.
-Ale jioo. Idziemy.
Do skate miałyśmy jakieś 40 minut drogi. Nie chciało mi się tam iść. Za dużo wspomnień. I jedna osoba, której nigdy nie chciałabym już spotkać.
- Nie martw się. - powiedziała Stella wyczuwając o czym myślę. - Tim już tu nie przychodzi. Nie było go bardzo długo w parku.
- To dobrze. Ale nie tylko o to chodzi. Wspomnienia Stell. One dalej bolą.
- Dziewczyno. 3 lata minęły. Powinnaś zapomnieć o tym co on ci zrobił. Kochanie masz przecież Nialla.- powiedziała.- On Cię przecież nie skrzywdzi.
- No Niall nie. Ale ja przez to wszystko boję się zaangażować w związek z kimkolwiek. - powiedziałam a przed oczami miałam wydarzenia sprzed 3 lat.
*3 lata wcześniej*
Wieczór jak zwykle spędzałam z przyjaciółmi w parku. Z przyjaciółmi i chłopakiem. Moim Timmym. Najlepszym chłopakiem. Był taki opiekuńczy... Wtedy nie wiedziałam jakie ma zamiary. Chłopacy wpadli na pomysł żeby ten wieczór uczcić małym melanżem, okazją do świętowania były moje 14 urodziny. Timmy miał kuzyna co pracował w sklepie i załatwił nam piwa. Nie chciałam pić, ale wpływ Tima spowodował to że wypiłam jedno. Tim był dużo bardziej spity.
Siedziałam i gadałam z Henrym. Nowym chłopakiem w naszej paczce. Przeprowadził się z Oslo do Bergen i zamieszkał po sąsiedzku ze mną, od pierwszej chwili go polubiłam. Tim stał się zazdrosny, kiedy Henry lekko mnie objął podszedł do nas i uderzył chłopaka. Tak mocno że ten przewrócił się na ziemię i zemdlał.
-Co ty robisz?! Pogrzało cię? Gadaliśmy tylko! - Krzyczałam.
- Tsaa. Gadaliśmy a zaraz byście się śliną wymieniali suko! - Tim zrobił coś czego nigdy wcześniej nie zrobił, obraził mnie, i szarpnął. Z oczu poleciały łzy bólu.
- Puść mnie! Chcę iść. - powiedziałam przez łzy.
-Nigdzie nie idziesz! jedynie ze mną. - ciągnął mnie za sobą w stronę nieoświetlonej części parku.
 Tim rzucił mnie na ziemię i przygwoździł swoim ciałem do mokrej trawy, czułam że krew spływa mi po głowie, z rany z boku głowy która, zrobiła się w momencie upadku, przedarłam sobie skórę kamieniem. Zaczął mnie powoli rozbierać. Nie miałam siły krzyczeć. Gdyby nie to że Ole szedł załatwić swoje potrzeby w krzaki, niewiadomo co ze mną by było. Złapał Tima za kark i oderwał  ode mnie.
- Uciekaj Sumi. Wiej!- krzyczał. - Zawołaj resztę chłopaków.
Tak jak poprosił tak zrobiłam. Chłopacy pobiegli do Ole, a Stella zaprowadziła mnie do domu.
*teraźniejszość*
-Sumi ogarnij.- przyjaciółka szturała mnie w ramię.
-Co? - powiedziałam
- On tu jest. Tim.
- Kurwa no! Mówiłaś że tu nie przychodzi. - powiedziałam.
-Bo tak było. Nigdy go tu nie było. Nie wiem dlaczego tu jest. Nie moja wina przepraszam. - powiedziała.
- Spoko. Nie masz za co przepraszać. Muszę się w końcu z tym zmierzyć. I tak długo tu nie będę. - powiedziałam zmierzając w stronę naszej ławki.
- Hej Ole. - powiedziałam witając się z przyjacielem. -Siema wszystkim
- Hej Sumi.- ten głos.. coś w środku mnie kazało mi uciekać. Od razu wiedziałam że to Tim.
- Tim..- wysyczałam przez zęby.- Czego chcesz.
- Pogadać. Możemy?
- Może poczekasz aż się ściemni co?! I zaciągniesz mnie w ciemność?! - wysyczałam mu w twarz. - Dobrze ci było? Tego chciałeś?!!
- Nie.. Ale..
- Nie ma ale... idę.. Stell przepraszam. To nie na moje siły. - powiedziałam i udałam się do domu.
W drodze próbowałam dodzwonić się do Horana. Ale Misiek nie odbierał, ani nie odpisywał.
-Może ma rozładowany telefon. - pomyślałam.- Może na face jest.
Przyspieszyłam tempa. Musiałam jak najszybciej iść do domu.

1 komentarz: