niedziela, 26 stycznia 2014

16.

Jechaliśmy już jakieś 20 min. Z każdą sekundą bałam się coraz bardziej, każda sekunda zbliżała mnie do śmierci (?), gwałtu (?), czy kto wie czego innego. Z pewnością porywacz wywiózł mnie poza Mullingar. Kto wie jak daleko. Wnętrzności podjeżdżały mi do gardła. Zawsze lubiłam oglądać takie filmy, ale do cholery nie chciałam tego przeżywać. Wiem co się stawało z porwanymi laskami.. Aż strach pomyśleć. Czułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Dobrze że wyciszyłam dźwięki. To chyba Niall. Obiecałam mu że jak wyjdę z próby to zadzwonię lub napiszę. A minęło może 20 min a może więcej od czasu porwania. Chłopak ma prawo się martwić.

Nagle auto się zatrzymało. Zamknęłam oczy modląc się żeby zostawił mnie, nic mi nie robił.
Poczułam szarpnięcie. Ktoś wyciągnął mnie z auta.
- Idź. - popchnął mnie przed siebie.
Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia chyba, bo pod nogami poczułam deski zamiast piasku.
Osobnik płci niewiadomej, którego zostałam zakładniczką posadził mnie na kanapie.
- Możesz mi zdjąć ten worek?- zapytałam.
- Mogę. - powiedział.
- A rozwiążesz mi ręce? Niewygodnie się siedzi jak jakiś sznur splata ręce. 
- Może jak będziesz grzeczna. a i zawiążę Ci oczy. Żebyś nie wiedziała kim jestem. - powiedział i zdjął worek zastępując go chustką. lepsze to niż śmierdzący worek.
- Możesz mi  teraz wytłumaczyć dlaczego tu jestem? Za co?- próbowałam byś spokojna pomimo że w środku dalej się bałam.
- Hmm. Może ktoś mi kazał? A może po prostu mam plany wobec Ciebie. A może po prostu lubię więzić ślicznotki.- zaśmiał się a ja przestraszyłam się nie na żarty.
- rozumiem. 
Chyba się oddalił bo zapadła cisza w pokoju. podciągnęłam nogi pod siebie i oparłam o nie głowę. Chciało mi się płakać. Ale nie mogłam. Myślałam o Niallu. Cholernie się bałam. Najpierw Niall był w śpiączce teraz mnie jakiś frajer porwał..
-Jak zdejmę Ci chustkę i rozwiążę dłonie będziesz grzeczna?- zapytał.
- Tak. 
Zrobił to co mówił.  i odszedł
Zobaczyłam że siedzę w dosyć ładnym salonie, wyglądało to jak domki letniskowe w lesie nad jeziorem jakieś 50 km od miasta. Chłopak stał odwrócony do mnie plecami i patrzał za okno.
- Skoro już rozwiązałem Cię  powinienem wyjaśnić po co to porwanie. - jak na porywacza był spokojny. Chyba to jego pierwsza robota.- Ktoś kazał mi Ciebie tu ściągnąć. Pojawi się tutaj jutro, może pojutrze.
- I ja tu mam tyle być? 
- Może dłużej. Kto wie. Szef ma do Ciebie interes..
- Ale.. ja muszę do domu.
- Tak bo Twój chłoptaś.- zaśmiał się.- My wszystko wiemy. Nie bój się o niego. jest w dobrych rękach. - prychnął pod nosem.
 Moje serce stanęło. Czułam to co w momencie jak dowiedziałam się że Niall jest w szpitalu w śpiączce, nie chciałam go znów stracić.
- Nie ważcie się go tknąć!- krzyknęłam
- No ! No! - bez takich wybuchów panienko. siedź grzecznie na kanapie bo znów cie zwiąże.- powiedział.
- Joo. Fajnie... - powiedziałam. - Ale skoro mam tu mieszkać, gdzie jest kuchnia, łazienka i sypialnia? - zapytał.
- Cały domek do twojej dyspozycji.. Żadnym wyjściem nie dasz rady uciec jeśli to planujesz. Okna nie maja  klamek, drzwi wyjściowe to system odczytujący linie papilarne.- powiedział i wyszedł. Po chwili usłyszałam jak odjeżdża z podjazdu.
- No to żem kurwa ugrzęzła w bagnie.. - powiedziałam kładąc się na kanapie.

__
No to rozdział dla Bigoosika <33 . 

1 komentarz:

  1. Dziękuję kicia za rozdział :*
    Fajny ,fajny blog
    chce dalej
    / Bigos ♥

    OdpowiedzUsuń