niedziela, 5 stycznia 2014

13.

Od czasu wypadku Nialla minęły 2 tygodnie. Dalej nie mogłam pogodzić się z myślą że mogę go stracić. Musiałam jednak chodzić normalnie do szkoły. Cały czas poza tymi kilkoma godzinami spędzałam u Nialla w szpitalu. Noce, wieczory, popołudnia ciągle obok Niego. Całymi dniami siedziałam i trzymałam go za rękę. Lekarz powiedział, żeby mówić, rozmawiać do Niego. Że to też może pomóc. Że Niall podświadomie może słyszeć nas i dzięki temu walczyć.
Był to jeden z piątkowych wieczorów. Jak zawsze byłam obok Nialla. Jego tata był w pracy a Greg pojechał do domu się przespać. Ja czuwałam, nie mogłam Go tutaj zostawić samego.
- Niall. Gdyby nie to wszystko byśmy siedzieli akurat na próbie i śpiewali, bawili się jak małe dzieci. Wiesz że jestem tutaj codziennie? W szkole wszyscy pytają jak się czujesz. Pani Coutner ta nauczycielka od fizyki była dzisiaj tutaj, ale nie weszła do sali, była porozmawiać z Twoim bratem jak się czujesz.. Niall.. Wiem że mnie nie słyszysz, ale jeśli jednak.. może... daj mi jakiś znak. - stosowałam zalecenia lekarza i mówiłam do niego. Mówiąc słowa 'daj mi jakiś znak' poczułam jakby jego ręka którą ściskałam lekko drgnęła. Zerwałam się ze stołka prawie go przewracając i pobiegłam do pokoju lekarskiego.
- Panie doktorze ! Niall!
- Co z nim?!- lekarz podniósł głowę znad lektury czyiś wyników, może Nialla.
-On ruszył ręką, poczułam jak jego ręka lekko ścisnęła moją.- powiedziałam ze łzami szczęścia w oczach.
- To nie możliwe, jesteś po prostu przemęczona, idź do domu się połóż. Sen dobrze Ci zrobi dziecko. - powiedział dr. Johanson wracając do papierów.
 Wyszłam z gabinetu lekarskiego i wróciłam do Nialla. Usiadłam na skraju łóżka  i wróciłam do monologu.
-Niall, ja wiem że Ty nas słyszysz, poczułam ten uścisk, Kochanie obudź się. Proszę. Walcz z tym. Dasz radę. Lekarze mi nie wierzyli, że to się stało. Ale ja wiem swoje. - powiedziałam i lekko pocałowałam go w usta.
Usiadłam na kanapie naprzeciwko łóżka Horana i zadzwoniłam do jego brata. Od czasu wypadku strasznie się zaprzyjaźniliśmy. Poinformowałam go o tym co się stało, Greg mi wierzył. Też czuł to że Niall się obudzi. Wierzył tak jak ja. My ciągle wierzyliśmy. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam.

-Niall! Panie doktorze! - słyszałam krzyki w podświadomości. Nie wiedziałam czy to sen czy się budzę.
- On się budzi. Jego palce się zgięły! - To był tata Nialla.
- Tak tak. Mówiłem że chłopak jest silny.- doktor Johanson.
-Ale to nie dlatego. To dzięki sile miłości. Gdyby Alex nie była obok niego i nie mówiła tyle do niego kto wie kiedy by się obudził. - powiedział Greg.
Otworzyłam oczy i upewniłam się że to nie był sen. Cała trójka stała nad łóżkiem Nialla. Podeszłam do nich i spojrzałam na chłopaka. Wyraźnie się zmienił, Jego twarz nie była już taka blada.
- On się budzi prawda?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedział mi doktor a ja zaczęłam płakać, płakać ze szczęścia, że w końcu będę mogła normalnie z nim porozmawiać, przytulić go, pocałować.
- Mogę tutaj posiedzieć?- spojrzałam na nich.
- Niestety nie teraz. Prosiłbym o opuszczenie pomieszczenia. Jak będzie można wejść to was poprosimy. - powiedział doktor a my posłusznie udaliśmy się na korytarz.
- On żyje!- krzyknął Greg płacząc z radości.- To dzięki Tobie i Twojej miłości Alex. Naprawdę.
-Nie. To dlatego że jest silny. - powiedziałam.
- Jio Jio. Tak sobie gadaj. Ale obiecaj mi jedno. Jak wejdziesz do pokoju to wyznaj mu prawdę.
-Zrobię co się da. Obiecuję.- powiedziałam.
 Udałam się na dół do kawiarenki po 3 kawy. Każdy z nas był wyczerpany. Ja w szczególności. Nie spałam tyle czasu. Ciągle czekałam, byłam obok. A dziś, po dwóch tygodniach nieprzespanych nocy, zarywanych dni Niall w końcu się obudził.
-Proszę, to pana kawa.- powiedziałam podając kawę tacie Nialla. - A to Twoja Greg.
- Dzięki Alex.- obydwoje razem podziękowali.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
Wypiliśmy swoje kawy, siedząc na krzesełkach przed salą w której leżał Niall. Czekaliśmy aż doktor nas zaprosi do sali.
- Można wchodzić proszę państwa, ale pojedynczo. Chłopak jest zmęczony. - powiedział doktor i odszedł do siebie do gabinetu.
- Alex. Idź pierwsza. - powiedział tata Nialla.
- Nie. to pan jest jego tatą, pan pójdzie pierwszy. - zaoponowałam
- Alex.. Ale Ty tutaj byłaś obok niego ciągle, to Ty czuwałaś.- powiedział Greg wpychając mnie do sali Nialla.
Stanęłam i patrzałam się na Horana. Zastanawiałam się czy podejść czy nie.
- Alex.- uśmiechnął się do mnie.
-Niall! - odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do łóżka. Przytuliłam go i pocałowałam. Tak prawdziwie.
- Wow. Zaskoczyłaś mnie.- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Tak wiem. Bo Niall. Przez te 2 tygodnie jak tutaj leżałeś, taki martwy rzecz ujmując, uświadomiłam sobie że ja Cię kocham. Oszukiwałam się wiesz? Ciągle oszukiwałam prawdziwe uczucie. Myślałam że to tymczasowe zauroczenie, ale jak nie pisałeś i nie odbierałeś przez cały dzień, czułam że coś jest nie tak. Wsiadłam w samolot... i wtedy moje przypuszczenia się potwierdziły. Greg napisał że jesteś tutaj. I to było miejsce gdzie od razu pojechałam.- powiedziałam.
- Ale nie płakałaś prawda?- powiedział.
- Płakałam. Przez prawie cały czas. Tak bardzo bałam się, że Ciebie straciłam. - znów pociekły mi łzy.
- Aj kochanie moje. Przytul  mnie. - powiedział, a ja spełniłam jego żądanie.
-Niall. Ja pojadę teraz do domu, prześpię się w końcu, a Twój tata i brat do Ciebie przyjdą.- powiedziałam.
- Idź wyśpij się. Zadzwoń jak się obudzisz.
- A jak obudzę się w nocy?- zaśmiałam się.
- To też. Ja wyspałem się na dłuższy czas.- chłopak posłał mi nieziemskie spojrzenie.
- Ok. To zadzwonię. Paa kochanie.
- Pa

Wyszłam z sali i udałam się w stronę domu. Byłam bardzo zmęczona. Nie miałam siły iść. Powłóczyłam nogami. Ale co się dziwić nie spałam prawie 2 tygodnie. Normalnie człowiek by tyle nie wytrzymał, sama się sobie dziwię.
Dotarłam do domu, zmęczona padłam na łóżko i zasnęłam jak zabita.

2 komentarze:

  1. hei. przesz cudownie, pisz tak dalej,codziennie sprawdzam czy jest n0wy rozdzał ale nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  2. W niedziele dodalam nowy rozdz ;) . Kolejny pojawi sie w sobote

    OdpowiedzUsuń