piątek, 27 grudnia 2013

8.

Stojąc tak i przytulając Nialla analizowałam w głowie słowa Grega. Całą rozmowę. A mój wewnętrzny głos, który irytował od dłuższego czasu darł się, krzyczał o moim uczuciu. Może to jest prawda że go kocham, ale co dalej w takim bądź razie. Czy dane jest nam być razem? Wspólnie się rozwijać, kochać, przeżywać chwile, błahostki, razem przechodzić przez ciężkie zdarzenia, pomagać, coraz bardziej się poznawać?
- Niall. Ja. Wybacz mi wszystko. Ja jestem głupia.
- Nie jesteś!- zaprzeczył mi, delikatnie całując w czoło, przez co przez moje ciało przeszły drgawki a w brzuchu zawirowało.
- Jestem. Wszyscy w naszym wieku kochają, są w związkach. Ale spotkało ich to bo potrafili otworzyć się na miłość. A ja nie umiem. Jestem głupim wyrzutkiem społeczeństwa.- powiedziałam.
- A jeśli pomogę otworzyć Ci się na miłość?- zapytał.
- No to moje życie się zmieni.- powiedziałam.
- No więc ja Niall Horan udowodnię Ci Alexandro Castio że potrafisz kochać.- powiedział.- A teraz pozwól że oddalę się a Ty skończ się pakować.
- Jak uważasz.- powiedziałam patrząc na niego, nie wierząc że on może mnie kochać.
- I udanej podróży. Mam nadzieję że czas spędzony tam otworzy Ci oczy.- zaśmiał się.
-Prędzej otworzy mi  Szpitalny Oddział Ratunkowy.- zaśmiałam się myśląc o tych planowanych melanżach .- A Ty jakie masz plany na ten czas?
-Pojadę do Dublinu do kuzyna. - powiedział. - Ale nie bój się będę pisać.
Pożegnaliśmy się i Niall wyszedł. Ja wróciłam do pakowania. wyrzuciłam wszystko z torby i zaczęłam pakować od nowa. Nawet nie wiem kiedy ale kiedy spojrzałam na zegarek była 23. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Wystukałam na telefonie numer Horana i zadzwoniłam żeby życzyć mu słodkich snów. Zawsze tak robimy. Albo ja dzwonię do Niego albo On do mnie. Czasami piszemy śmieszne wierszyki na 'branoc'. Takie to życie dwójki popapranych przyjaciół.
Noc minęła mi chyba w miarę spokojnie. Chyba bo tak naprawdę to nic nie pamiętam. Obudziłam się o 12. Była sobota więc mogłam sobie trochę poleniuchować. Niall o 9 jechał już do kuzyna. Obiecał że zadzwoni wieczorem.
Zwlekłam się z łóżka i udałam do łazienki. Ogarnęłam się do stanu życiowego, ubrałam legginsy i prawie przeźroczysty sweter z myszką miki. Nie ubierałam pod niego bokserki bo stwierdziłam że nie ma potrzeby, z domu nie wychodzę, tutaj tylko mama mnie zobaczy więc może widzieć mój stanik. W duchu zaśmiałam się na myśl ' Ciekawe jakby Niall  mnie tak zobaczył'.
Zeszłam na śniadanie. Mamy w domu nie było. Na stole leżała kartka

                      "Jestem na mieście. Będę o 14. W lodówce masz lazanię. Odgrzej sobie. Mama"

Zrobiłam tak jak rodzicielka napisała. Zjadłam 'śniadanie' i zaległam przed telewizorem.
Do 18 czas minął mi na oglądaniu telewizji i jedzeniu.
Punkt 18 zadzwonił telefon.

*rozmowa*

   Niall: No heej
   Alex: Siema. I jak podróż?
   Niall: Bez problemu. Jest fajnie.
   Alex: Ale nie przeszkadzam?
   Niall: Ty mi nigdy nie przeszkadzasz.
   Alex: Tak sobie wmawiaj. Haaha. Deklu
   Niall: Teraz mogę gadać i nie deklu tylko Panie deklu. haaha
   Alex: Tsaa. a mrówki mają zielone odwłoki i latają.
   Niall: Jak chcesz. A Ty już spakowana Księżniczko?
   Alex: Tak. Wszystko. Oprócz kosmetyczki. Jutro jadę z mamą na zakupy jeszcze i potem tylko do                Bergen.
   Niall: To super. Do zobaczenia za tydzień. Już tęsknię i to bardzo.
   Alex: Ja też Niall. Ja też.
   Niall: powiedziałbym że Cię kocham, ale wiem jaka będzie reakcja. Więc powiem : I tak jesteś głupia
   Alex: Ale za to mnie kochasz. Niall ja muszę kończyć (powiedziałam słysząc głos mamy z dołu)
   Niall: Ok. Dobranoc. Zadzwonić rano?
   Alex: Jeśli chcesz to oczywiście. I dobranoc Miśku.

Rozłączyłam się i skierowałam swoje kroki w stronę drzwi prowadzących z pokoju na korytarz.
-Córeczko musimy porozmawiać.- powiedziała. przestraszyłam się nie na żarty. Nigdy nie słyszałam od niej takich słów.
- Rozumiem. No to mów co Ci leży na sercu mamuś.
- No więc.. wiem że to trudne pytanie... będziesz musiała się bardzo zastanowić. Tylko proszę córeczko. Nie denerwuj się. Odpowiedz szczerze. Muszę znać prawdę. - o kurwa... o co mamie chodzi? serce zaczęło mi walić jak szalone.- Więc.. I w tym momencie zadam Ci to trudne i dosyć krępujące pytanie. Co tam? - zaśmiała się.
- Mamuś! To nie było zabawne- powiedziałam śmiejąc się razem z nią.- Wiesz jak mi pikawa skoczyła?
- Hahaha. A idź pan w chorele z taką córką. - zaśmiała się. - Obejrzysz ze mną film?
- Nie mogę mamuś. Muszę się wyspać. - lekko jej skłamałam.
- Ok to dobranoc. - pocałowała mnie w czoło.
Udałam się do siebie do pokoju i "poszłam spać". Tak naprawdę to oglądałam u siebie w pokoju ten sam film co mama na dole haha. Tylko że ja w odróżnieniu od mamy wolę oglądać go po angielsku niż norwesku. Pomimo że jestem norweżką to od kiedy zamieszkałam w Irlandii wolę oglądać po angielsku. Może jest to zasługa tego że nie używam norweskiego. Nawet z mamą nie rozmawiamy w ojczystym języku. Jedynie z dziewczynami z Bergen rozmawiamy po norwesku.
Zasnęłam w połowie filmu, ale sen był lepszy niż niejeden film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz