sobota, 28 grudnia 2013

9.

Nadszedł poniedziałek. Dzień wyjazdu. Moment powrotu na stare śmieci. Tylko tydzień . Ale dla mnie po tych 2 latach to nawet dzień w Norwegii byłby idealnym prezentem od losu. Obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Czułam że w tym momencie jestem najszczęśliwszą osobą we Wszechświecie.
Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była godzina 7.40 . Samolot miałam o 10. Licząc odprawę bagażową, paszportową i czas przeznaczony na czekanie powinnam na lotnisku być o 8 - 8.20 . Ubrałam się i spakowałam ostatnie rzeczy które potrzebowałabym na miejscu. Do torebki schowałam paszport, pieniądze (NOKi - korony norweskie), telefon, słuchawki, klucze do domu na wszelki wypadek, błyszczyk. Do portfela wcisnęłam jeszcze mniejszą kopię zdjęcia Nialla. To było silniejsze ode mnie. Nie potrafiłam wyjechać z myślą że nie będę miała nawet jego zdjęcia przy sobie. Złapałam za walizkę i zeszłam na dół. Mama już siedziała w kuchni na krześle z kawą, obok stał kubek ciepłej herbaty dla mnie.
- Wiesz córeczko, że będę tęsknić. - powiedziała.
- Mamo ale to tylko tydzień. Nie martw się. Dasz radę beze mnie te kilka dni. Ja też będę tęsknić, ale taki wyjazd chyba dobrze by mi zrobił. A poza tym tęsknię za moją paczką. - na myśl o moich wariatach, uśmiechnęłam się.- I pomyśleć że za kilka godzin będę znów siedzieć z nimi w parku. mamo ogarniasz?- zaśmiałam się.
Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do samochodu. W drodze na lotnisko nie odzywałam się z mamą ani słowem, ja skupiałam swoje myśli wokół Norwegii, ale ciągle wchodził w nie Niall, mama natomiast próbowała nie płakać i skupić się na drodze. Pożegnałam się z mamą na lotnisku i zabrałam swój bagaż. Udalam się na odprawę, oddałam bagaż a w zamian dostałam bilet. Złapałam za torebkę i  udałam się długim holem w stronę bramek odprawy cywilnej. Wszystkie rzeczy włożyłam do koszyka, zdjełam buty według procedury i przeszłam pod bramką. Zostałam przeszukana czy nie posiadam zakazanych przedmiotów (tu czytaj narkotyki broń etc) . Odebrałam swoje rzeczy i udałam się na krzesło przed drzwiami przed które udam się do samolotu. Usiadłam i wyciągnęłam telefon z torebki. Zadzwoniłam do Horana żeby poinformować go że za godzinę mam samolot i że nie będziemy mogli potem rozmawiać, jedynie face i skype.
Skończyliśmy rozmawiać po 20 minutach. Udałam się po tym czasie po kawę do stoiska Starbucks Caffe położonego w centralnej części bezcłowego sklepu. Zakupiłam waniliową latte i wróciłam na krzesło. Akurat wpuszczano do samolotu. Zabrałam swoje rzeczy i przeszłam specjalnym korytarzem. Weszłam do samolotu i udałam się na swoje miejsce pod oknem. Włożyłam słuchawki w uszy i odleciałam w krainę marzeń. Siedziałam z nogami podciągniętymi pod szyję, z głową odwróconą w stronę okna. Słuchałam mojej ulubionej piosenki . Nie wiem dlaczego ale skojarzyło mi się znowu to z Niallem.
-Niezależnie co robisz, niezależnie gdzie będziesz ja tu zostanę i będę czekał na Ciebie.- skojarzyło mi się to ze słowami Nialla które wypowiedział mi podczas jednej z rozmów.
Lot minął mi bardzo spokojnie. Wyszłam z samolotu już na lotnisku w Bergen., poszłam w miejsce gdzie odbiera sie bagaże i złapałam za moją walizkę. Wyszłam przed lotnisko. Pogoda jak na Norwegię była o dziwo cudowna. 18 stopni . Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Stelli. Poinformowałam ją że niedługo będę i wsiadłam w taksówkę. Podałam taksówkarzowi adres, włożył walizkę do bagażnika i odjechaliśmy z lotniska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz